Podczas gdy programy kosmiczne Chin i Stanów Zjednoczonych są pełne ambicji z celem misji na Księżyc, a nawet na Marsa, Europa stara się być pionierem bardziej prozaicznej, ale równie ważnej dziedziny, takiej jak oczyszczanie odpadów kosmicznych krążących wokół Ziemi, których rosnąca ilość zaczyna budzić niepokój.

Nieużywane satelity, kawałki rakiet i paneli słonecznych, a czasem proste nakrętki i śruby orbitują setki kilometrów nad naszą planetą i poruszają się z prędkością do 28 000 kilometrów na godzinę, co stanowi coraz większe zagrożenie dla przyszłych misji kosmicznych.

Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) jest pierwszą, która zdecydowała się na opracowanie misji czyszczenia przestrzeni kosmicznej, a w październiku ubiegłego roku zleciła szwajcarskiej firmie rozpoczynającej działalność, noszącej odpowiednią nazwę „ClearSpace”, zaprojektowanie pierwszego urządzenia do tego celu, które Unia Europejska ma nadzieję uruchomić do 2025 roku.

Projekt, w który zaangażowane są również Niemcy, Polska, Portugalia, Wielka Brytania, Czechy, Rumunia i Szwecja, wciąż poszukuje kolejnych partnerów do finansowania.

Wyspy śmieci na oceanach

W swojej misji inauguracyjnej satelita czyszczący będzie musiał zebrać 100-kilogramowy fragment europejskiej rakiety „Vega”.

Jest to pierwszy krok do rozpoczęcia porządkowania kosmosu, który po 60 latach pierwszego wystrzelenia satelity w kosmos staje się coraz ważniejszy dla światowych mocarstw.

Już teraz podejmuje się wysiłki, aby unikać umieszczania satelitów na orbicie na stosunkowo niewielkich wysokości (między 100 a 600 km) z powodu wysokiego poziomu zanieczyszczeń już w nich krążących. Misja oczyszczająca może być pierwszym, jeszcze małym krokiem w procesie usuwania fragmentów pozostałości kosmicznych śmieci, który jest coraz bardziej potrzebny.